nabrałam w usta
słońca
zmrużyłeś oczy
od nadmiaru tętna
na skórze miałam
najgłębsze
wersy
w twojej dłoni
był
prześwit sierpnia
(i)grało coś między
palcami
teraz
zwiąż mi oczy
i prowadź
po swojej
jesieni
powoli
wyprowadzaj mnie
z równowagi
sierpień/ wrzesień 2015 r.
piątek, 9 października 2015
czwartek, 23 lipca 2015
***
z drogi na brzeg pamiętam tylko
spienione rozmowy
kiedy wilkom dawaliśmy na pożarcie
słowa
rzuć mnie
na wiatr
powiedziałeś
a wyrwę ci z gardła
obietnice
dlaczego przychodzisz
kiedy boję się pełni
krzyku
cumowania rąk
ostrych zakończeń
w piasku
na tafli jeziora
wzbiera się we mnie
burza
lipiec 2015 r.
spienione rozmowy
kiedy wilkom dawaliśmy na pożarcie
słowa
rzuć mnie
na wiatr
powiedziałeś
a wyrwę ci z gardła
obietnice
dlaczego przychodzisz
kiedy boję się pełni
krzyku
cumowania rąk
ostrych zakończeń
w piasku
na tafli jeziora
wzbiera się we mnie
burza
lipiec 2015 r.
niedziela, 8 marca 2015
próba
posłuchaj
posłuchaj
jest jeszcze lato i nadmiar możliwości
sierpień gęstnieje od potu zbieram się na odwagę
wychodzę
upał na skroniach pulsuje
sierpień gęstnieje od potu zbieram się na odwagę
wychodzę
upał na skroniach pulsuje
biorę cię za rękę i idziemy wyobraź sobie
nad jezioro gdzie woda bulgocze zostawiamy po sobie
najwyżej przyspieszone tętno
popołudnie jest ciężkie od wrażeń
i do końca dnia mam cię na języku
nad jezioro gdzie woda bulgocze zostawiamy po sobie
najwyżej przyspieszone tętno
popołudnie jest ciężkie od wrażeń
i do końca dnia mam cię na języku
posłuchaj
przyjdzie jesień i wszystkie próby zajrzenia ci pod skórę
spełzną na niczym nie było nigdy jeziora wodorostów tętna
nie zatrzęsła się ziemia
zostaniesz mi w kąciku ust gdy za zamkniętym drzwiami
będą dojrzewać jabłka pękać
jak twoje imię
sierpień 2010 r.
nie zatrzęsła się ziemia
zostaniesz mi w kąciku ust gdy za zamkniętym drzwiami
będą dojrzewać jabłka pękać
jak twoje imię
sierpień 2010 r.
*** (jedenasta kawa przewraca mnie z boku na bok)
jedenasta kawa przewraca mnie z boku na bok
zachodzisz mi w głowę od szesnastu miesięcy
śpię z mocno otwartymi oczami
a gdyby tak zapalić lampę i z cieni na ścianie
ułożyć profil twoich rąk
byłoby śmiesznie
w zasadzie nie pasuję do żadnej z twoich układanek
zachodzisz mi w głowę od szesnastu miesięcy
śpię z mocno otwartymi oczami
a gdyby tak zapalić lampę i z cieni na ścianie
ułożyć profil twoich rąk
byłoby śmiesznie
w zasadzie nie pasuję do żadnej z twoich układanek
planów mam dziwne linie papilarne i nie interesuje mnie
aktualny stan wód na południu nie wiem jak to przeżyjesz
aktualny stan wód na południu nie wiem jak to przeżyjesz
że piszę do ciebie setny wiersz bez puenty
i patrzę ci prosto w oczy może powinnam zrobić to tak
żeby wyglądało na wypadek
i patrzę ci prosto w oczy może powinnam zrobić to tak
żeby wyglądało na wypadek
sierpień 2010 r.
*** (nie nie odwracasz się)
nie nie odwracasz się i nie czytasz z ruchu warg
nie podchodzisz do mnie i nie
nie widzisz tych wszystkich możliwości
nie nie jest dobrze nie pasujesz do wszystkich
tutaj nie jest bezpiecznie
nie podchodzisz do mnie i nie
nie widzisz tych wszystkich możliwości
nie nie jest dobrze nie pasujesz do wszystkich
statystycznych mężczyzn z którymi
szczotkowałam razem zęby
którzy podchodzili widzieli rżnęli
odwracali się
szczotkowałam razem zęby
którzy podchodzili widzieli rżnęli
odwracali się
tutaj nie jest bezpiecznie
tu nie ma ojca dom nie ma kuchni matka nie ma piersi
tu nie ma rąk tu się nabiera
wody w usta
nie nie odwracasz się i nie czytasz z ruchu warg
tu nie ma rąk tu się nabiera
wody w usta
nie nie odwracasz się i nie czytasz z ruchu warg
ja pierwszy raz się nie uśmiecham i nie pieprzę
o miłości robię krok do tyłu i wracam
do punktu wyjścia
o miłości robię krok do tyłu i wracam
do punktu wyjścia
sierpień 2010r.
wirowanie
znów krzyżują się nasze
nogi we wstecznym lusterku
mam usta zajęte
szminką kręcisz mi się
w głowie wiec zwolnij
guzik po guziku
wyjedźmy w końcu za granice
marynarki i mankietu
chcę dziś kierować
ręką w ślepych uliczkach
czuć jak
puszczają ci hamulce
marzec 2015r.
nogi we wstecznym lusterku
mam usta zajęte
szminką kręcisz mi się
w głowie wiec zwolnij
guzik po guziku
wyjedźmy w końcu za granice
marynarki i mankietu
chcę dziś kierować
ręką w ślepych uliczkach
czuć jak
puszczają ci hamulce
marzec 2015r.
piątek, 6 marca 2015
przemienienie
wszystko od nowa więc od tygodnia nie leżę
na torach też jakby mają spokój moje ciało jest lżejsze
i szybciej schodzi z drogi
wieczór pachnie kimkolwiek może nawet ręce
mają się kim zająć albo trzeba zrobić pranie
potem Tequila zagęszcza mi mowę a językiem to
na torach też jakby mają spokój moje ciało jest lżejsze
i szybciej schodzi z drogi
wieczór pachnie kimkolwiek może nawet ręce
mają się kim zająć albo trzeba zrobić pranie
potem Tequila zagęszcza mi mowę a językiem to
mogłabym w zasadzie już wszystko
dom stoi do góry nogami albo ja stopami po suficie
dom stoi do góry nogami albo ja stopami po suficie
rysuję nowe horyzonty na przyszłość
nocą biorę już wszystko i wszystko bierze szlag
nocą biorę już wszystko i wszystko bierze szlag
więc rano znów przyzwyczajam się że mężczyźni
są z reguły żonaci
2009 r.
są z reguły żonaci
2009 r.
gdzieś
nie chcę być gdziekolwiek najlepiej
z siódmego piętra wieżowca słychać twój śmiech
te trzy domy dalej utrudniają mi widoczność
ulica zwija myśli gdyby tak dotknąć twojego ramienia
to chyba się nazywa niebo
nieba nie ma jest pusty pokój nad głową
przejeżdża samochód może to ty nie ciężarówka
miażdży myśl o wspólnym domu
ciemno więc się nigdy nie spotkamy
chociaż znam wszystkie twoje miejsca
przysięgam
Olsztyn robi się pusty i blady
przebijam ścianę
lubię sól z nadgarstków gdy za dużo sobie wyobrażałam
a pomyśleć ze chciałam cię tylko dzisiaj
zobaczyć
lipiec 2010 r
z siódmego piętra wieżowca słychać twój śmiech
te trzy domy dalej utrudniają mi widoczność
ulica zwija myśli gdyby tak dotknąć twojego ramienia
to chyba się nazywa niebo
nieba nie ma jest pusty pokój nad głową
przejeżdża samochód może to ty nie ciężarówka
miażdży myśl o wspólnym domu
ciemno więc się nigdy nie spotkamy
chociaż znam wszystkie twoje miejsca
przysięgam
Olsztyn robi się pusty i blady
przebijam ścianę
lubię sól z nadgarstków gdy za dużo sobie wyobrażałam
a pomyśleć ze chciałam cię tylko dzisiaj
zobaczyć
lipiec 2010 r
*** (korytarz zawęża się do twoich źrenic)
korytarz zawęża się do twoich źrenic
kolejna przestrzeń z której nie wynika nic
twoje gesty są słabe i milkną
bo przecież śmiech pomyśleć że do siebie pasujemy
chowam się w kącie i liczę do dziesięciu
przyjmijmy że zdążę zapomnieć
nim wódka rozwiąże mi język i wreszcie powiem tobie
o tych wszystkich książkach wierszach Floydach Freudzie
przyjmijmy że posłuchasz i poznam cię
po opuszki palców ale gdzie tam
kąt jest ciasny i duszny
z okien widać twoje plecy
sierpień 2010 r.
kolejna przestrzeń z której nie wynika nic
twoje gesty są słabe i milkną
bo przecież śmiech pomyśleć że do siebie pasujemy
chowam się w kącie i liczę do dziesięciu
przyjmijmy że zdążę zapomnieć
nim wódka rozwiąże mi język i wreszcie powiem tobie
o tych wszystkich książkach wierszach Floydach Freudzie
przyjmijmy że posłuchasz i poznam cię
po opuszki palców ale gdzie tam
kąt jest ciasny i duszny
z okien widać twoje plecy
sierpień 2010 r.
powłoka
mówił skóra jest miękka i łagodzi wszystkie
objawy depresji złe połączenia neuronów
błędy ojca i matki
gdyby mieć taką skórę obok
trzeba by ją ukryć pod kołdrą
zasłonić rolety
wąchać
tkanka po tkance
obiecał
nie tknąć kości
marzec 2015r.
objawy depresji złe połączenia neuronów
błędy ojca i matki
gdyby mieć taką skórę obok
trzeba by ją ukryć pod kołdrą
zasłonić rolety
wąchać
tkanka po tkance
obiecał
nie tknąć kości
marzec 2015r.
wtorek, 24 lutego 2015
bezdomność
wszystko co miałam spłonęło
na moich oczach sadza jest ciężka
zostaje na języku i palcach rozmazuje kontur
właściwie to nic nie ma już kształtu
po drzwiach została tylko klamka
zapadła głęboko w gardle
na moich oczach sadza jest ciężka
zostaje na języku i palcach rozmazuje kontur
właściwie to nic nie ma już kształtu
po drzwiach została tylko klamka
zapadła głęboko w gardle
znaleziono jeszcze ostatnie słowo
musiało do mnie należeć wypadło
kiedy wplątałam się w czyjeś życie
ale jak
przecież nie ma miłości
musiało do mnie należeć wypadło
kiedy wplątałam się w czyjeś życie
ale jak
przecież nie ma miłości
jest czas kochania i czas wydalania
resztek rozmów gestów które
uderzają w wątrobę
jak pita w pospiechu wódka
resztek rozmów gestów które
uderzają w wątrobę
jak pita w pospiechu wódka
nie nauczyłam się czekać i trawić
dmuchać na zimne ściany ocieplać
od środka na zewnątrz
to wyglądało lepiej
luty 2015r.
od środka na zewnątrz
to wyglądało lepiej
luty 2015r.
sobota, 31 stycznia 2015
odchodząc
chcę być oderwana od tła
odkąd mam z tyłu głowy pistolet
mówiłeś
to są sprawy ciężkiego kalibru
więc pochyl plecy
zaraz zwiążę ci gardło
mam gotowy każdy mięsień
żeby zostawić na pamiątkę
twoje włosy
wytnij mnie
chcę być oderwana od tła
mieć mocno czerwone
usta
styczeń 2015 r.
niedziela, 25 stycznia 2015
intro
w Krótkim filmie o
miłości Tomasz umieszcza lunetę
widzę wszystko od
początku i cienie w twoich szybach
są tylko przypadkiem
zaraz zadzwonię a ty wejdziesz
cały w okular teraz nie
możesz
mnie nie rozpoznać
odległość nie ma
znaczenia soczewka
nagina rzeczywistość do
twoich palców
które wstrzymujesz
już tyle lat
proponujesz mi wyjście
z kawiarni w której ktoś
mógłby pomyśleć
że moje źrenice są za
duże
to wszystko przez sny
od których Tomasz moczy
przeguby rąk
sierpień 2011r.
wiersz o szczęściu
tu gdzie jestem
nie ma zimy
skostniałe rozmowy odchodzą w niepamięć
odtąd nie łamią mnie opłatkiem
na mrozie nie trzaskają żyły
w kominku nie trzeba palić
wszystkich kontaktów
tu gdzie jestem
wszyscy stoją nade mną
znajdują otwór wielkości jabłka
mówią że to rana cięta
jak ostatnie rozmowy o domu
którego nie mogłam znaleźć
na linii dwóch miast
powstały zakłócenia
podwyższone do granic tętno
poucinane kable
nie słyszę już nikogo
pod obcymi palcami
zanika puls tego miasta
najgłębiej znajdują się
szerokie źrenice
wiersz odczytany na spotkaniu Półkowniczek (piszące
kobiety związane z Miesięcznikiem Mówionym)
Olsztyn, styczeń 2015 r.
nie ma zimy
skostniałe rozmowy odchodzą w niepamięć
odtąd nie łamią mnie opłatkiem
na mrozie nie trzaskają żyły
w kominku nie trzeba palić
wszystkich kontaktów
tu gdzie jestem
wszyscy stoją nade mną
znajdują otwór wielkości jabłka
mówią że to rana cięta
jak ostatnie rozmowy o domu
którego nie mogłam znaleźć
na linii dwóch miast
powstały zakłócenia
podwyższone do granic tętno
poucinane kable
nie słyszę już nikogo
pod obcymi palcami
zanika puls tego miasta
najgłębiej znajdują się
szerokie źrenice
wiersz odczytany na spotkaniu Półkowniczek (piszące
kobiety związane z Miesięcznikiem Mówionym)
Olsztyn, styczeń 2015 r.
piątek, 2 stycznia 2015
fragmentacja
co powiesz na wspólny sen
o szczęściu wpleciony między
palce miękkie słowa rozchylone
okno w taką bezwietrzną noc
można by malować drzewa
to nie jest czas suchych łodyg i liści
zdążymy jeszcze pomylić języki
i mówić o pierwszych
zmarszczkach
wokół nas tyle się dzieje
nie widzieliśmy się od miesięcy
wpadamy na siebie i przechodzimy
ostrożnie obok oczu rąk brzucha
pijemy wino nad ranem
wstrzymujemy palce
grudzień 2014r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)